Jestem żyjącym przykładem na możliwość zrobienia w bibliotece kariery w amerykańskim stylu: od pucybuta do milionera. A w moim przypadku od młodszego bibliotekarza na pół etatu do kustosza i zastępcy Koordynatora Zespołu Wypożyczalni Głównej w niespełna sześć lat. Ale to nie te „miliony” trzymają mnie w tej pracy tylko książki, które uwielbiam od dzieciństwa. Czytam wszystko co wpadnie mi w ręce. Klasykę, reportaże, literaturę faktu, książki obyczajowe, poezję, science fiction, kryminały, grozę, a czasem nawet romans. Zawsze bardzo interesuje mnie dlaczego Czytelnicy „zabijają” się za pewnymi pozycjami, co w tych książkach jest szczególnego i w zdobyciu tej wiedzy nie straszne mi nawet „50 twarzy Grey’a” :) To taki mój trochę socjologiczny świr.

Ale muszę się przyznać, że jest jeszcze coś, co kocham równie mocno jak książki - KOTY. Sama mam już trzech przedstawicieli tego gatunku i chyba jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.